Thursday 9 January 2014

Kiedyś przyjdzie wiosna, a ja się wyprowadzę z tej pieprzonej Anglii i życie znów będzie kolorowe!

Wednesday 8 January 2014

Angielska służba zdrowia

Jako, że spotkała mnie ostatnio wątpliwa przyjemność przeżywania zapalenia migdałków w tym jakże specjanym miejscu w środku Anglii, dzisiajsza historia będzie dotyczyć angielskiej służby zdrowia. Może nie tyle całej służby zdrowia, a raczej lekarzy rodzinnych, sławnych GP. Z innymi lekarzami jak do tej pory nie musiałam się spotkać i Bogu dzięki. Zatem GP... Pierwszą rzeczą z którą należy się zmierzyć jest oczywiście język. Nieskromnie wydaje mi się, że skoro jestem w stanie robić doktorat w tym języku to wizyta u lekarza nie będzie żadnym wyzwaniem, a jednak! Życie potrafi zaskakiwać... Bo jak, do cholery, Anglicy nazywają migdałki? Tonsils, proszę Państwa. O tym właśnie musiałam mysleć w poniedziałek, po pierwsze przetłumacz. Wreszcie dotarłam do lekarza w tzw. walk-in centre bo u mojego GP nie było już miejsc, a miła Pani z recepcji powiedziała "więc proszę dzwonić jutro o 8:30, bo o 8:31 wszystkie miejsca mogą być już zajęte".  I wyobraźcie sobie, że ten lekarz, Hindus (nie jestem rasistką, żeby nie było), poświęcił mi dokładnie 2.5 min. Idziemy na rekord proszę Państwa! Żadnego badania tylko otwórz buzię, wyciągij język, penicylina, do widzenia. Z jego hinduskiego angielskiego zrozumiałam coś co przypominało tons... bla bla coś.  A resztę informacji można zdobyć gdzie? Oczywiście w Internecie, gdzie oprócz tego jak leczyć zapalenie migdałków z tego samego artykułu możecie się dowiedzieć, że umieracie na raka. I tak wygląda w skrócie podstawowa opieka medyczna w Anglii. Plusem jest to, że przysługuje ona wszystkim niezależnie od tego, czy i jakie składki płacą. Niewątpliwym minusem jest jakość... Infekcje cenią sobie mieszkanie w moim ciele, w związku z czym niestety odwiedzam lekarzy przynajmniej raz na kilka miesięcy. Moje doświadczenia pozwalają mi napisać, że w wizyta u angielskiego GP jest ekspresowa, anonimowa, z brakiem informacji dla pacjenta, kończąca się większości przypadków paracetamolem i antybiotykami. I tęskno mi do mojego polskiego lekarza rodzinnego...


Tuesday 7 January 2014

Czy warto robić doktorat?

I to jest bardzo dobre pytanie! Pewnie będę mogła na nie odpowiedzieć za kilka albo kilkanaście lat, a na razie, gdy jestem dokładnie na półmetku mojego doktoratu, nie wiem nic. Co więcej z każdym miesiącem wydaje mi się, że wiem coraz mniej! Doktorat to poniekąd wykluczenie z życia. Badania pożerają mózg i czas, a na kontakt z rzeczywistością pozostaje niewiele. Brakuje mi czasu na zorganizowanie prania, a lodówka często świeci pustkami. Nie wiem co się dzieje w polityce, nie wiem co się dzieje w gospodarce mimo, że w moim przeddoktoranckim życiu starałam się być bieżąco. Kontaktu z moimi przyjaciółmi też już prawie nie utrzymuję bo resztki wolnego czasu poświęcam mojemu narzeczonemu i najbliższej rodzinie. Podróże do nich pożerają cenne godziny... I niby się rozwijam, i jestem naukowcem (jak to dumnie brzmi, cholera), i mam świetne zarobki (niestety tylko zagranicą), i sama sobie jestem szefem, a jednak czegoś brakuje. Prawie codziennie zastanawiam się czy warto było podejmować taką decyzję, czy to co robię ma sens, czy użyję w swoim życiu wiedzy i umiejętności które teraz zdobywam ... Gdybym ja to tylko wiedziała...

Monday 6 January 2014

Monday

Wzloty i upadki. Ostatnio zauważywałam natężenie tych drugich.

Sunday 5 January 2014

A po studiach zderzasz się ze ścianą...

Nadchodzi taki moment, że wszystko Cię przerasta, przytłacza... Chcesz uciec, ale nie wiesz gdzie, nie wiesz jak i jedyne co wiesz to to, że jeśli uciekniesz to zapewne nie będziesz mieć do czego wracać. Chcesz cofnąć wypowiedziane słowa, wybrać inną ścieżkę, ale... ale trwasz w tym co jest bo czegoś Ci brakuje. Odwagi? Siły? Motywacji? Spontaniczności? Odrobiny szaleństwa? I dajesz się wtłoczyć w tę olbrzymią machinę.. pracy od rana do wieczora, wiecznego zmęczenia, braku satysfakcji, szybkiego, tracącego na wartości życia, wypełnionego głównie dotrzymywaniem deadlinów. Tego chciałeś? O tym marzyłeś? Na to czekałeś? Gdzie podziała się Twoja wolna dusza? Co z marzeniami?